KOTY Dziko Żyjące, jak i czemu pomagać?

Ludzie dzielą się na takich co kochają koty i takich co ich się boją, tłumacząc że ich po prostu nie lubią bo… i tu litania różnych przewinień następuje…

Tymczasem kot towarzyszy człowiekowi od czasów przedhistorycznych… Starożytni Egipcjanie czcili go, a katolicy (a jakże) przypisywali mu zdolności paskudne, z czarną magią włącznie. Wiele z tych średniowiecznych przekonań trafiło pod nasze murowane, oświetlone ledami i płaskimi ekranami telewizorów strzechy.

Sporo z nich wyjaśnione jest w ciekawym artykule na stronie Fundacji Koci Pazur w tekście „Fakty i mity o kotach”, warto tam sięgnąć by przekonać się czy rzeczywiście koty są wredne, śmierdzą, roznoszą choroby itd…

Ja natomiast chciałbym zająć się rolą kotów dziko żyjących w naszym środowisku. Mówiąc o naszym środowisku mam na myśli osiedla mieszkaniowe, osiedla domków, stare i nowe dzielnice, parki, ogródki działkowe czy wioski, czyli wszędzie tam gdzie przebywamy na co dzień.

Koty wolno żyjące, to koty półdzikie, takie, których prawie nie widzimy, przebywają w przestrzeni mało dostępnej dla człowieka, za to penetrowanej przez myszy, szczury, nornice. Jak bardzo dokuczliwe a czasem groźne są to zwierzęta, wie o tym każdy w miarę oczytany mieszczuch, a człowiekowi ze wsi nie trzeba tłumaczyć, nie raz spotkał się ze skutkami ich działania. Jednak oprócz zniszczeń i szkód gryzonie te są realnym roznosicielem wielu chorób, które przenoszone są na domowe zwierzęta i ludzi.

Jak pokazuje życie, nie ma skutecznego, jednorazowego sposobu na ich wytępienie, doskonale wiedzą o tym działkowcy prowadzący swoją beznadziejną walkę z nornicami. Jedynie koty, ich naturalni wrogowie są w stanie skutecznie powstrzymać je od inwazji na nasze mieszkania, domy, zabudowania czy działki.

Kot jest zwierzęciem o niezwykle silnym instynkcie łowieckim, poluje nieustannie, bez względu na to czy jest głodny czy nie. Dlatego nie mogę się nadziwić, gdy słyszę że ludzie tępią te nadzwyczaj pożyteczne zwierzęta, zamykają okienka piwnic, by te nie mogły się ogrzać, terroryzują wolontariuszy opiekujących się kotami na osiedlach. A już kiedy czynności te nakazywane są w trybie administracyjnym nap przez zarządy wspólnot, nie mogę wyjść ze zdumienia. Jak pozbawionym podstawowej wiedzy (żeby oględnie się wyrazić i nie używać słów bardziej dosadnych) trzeba być człowiekiem by tak postępować?

Nie wszyscy jednak na szczęście tacy są, znam sporo ludzi, którzy codziennie dokarmiają koty, dbają by miały czystą wodę a zimą by miały ciepło gwarantujące im przetrwanie mrozów. Spółdzielnie mieszkaniowe ustawiają budki styropianowe, dodatkowo ocieplone, wspierają finansowo kocich opiekunów, dyrekcje i właściciele firm na terenie swoich nieruchomości dbają o koty przez cały rok.

W myśl ustawy o ochronie zwierząt, koty wolno żyjące są pod ochroną i samorządy mają obowiązek tę ochronę realizować. Tak się dzieje i u nas, w Świdnicy. Jednak zawsze pozostaje sfera zależna od dobrej woli człowieka, mieszkańca tego czy innego osiedla.

Bez naszej pomocy, szczególnie w tak silne mrozy jak już mamy, kotom będzie trudno przeżyć. Warto jest zainwestować kilkadziesiąt złotych w pudło styropianowe, można kupić na allegro, wyciąć z boku otwór, włożyć do środka trochę gałganków owinąć folią i postawić w jakimś ustronnym miejscu. Koty chętnie skorzystają z takiego schronienia. Instrukcje budowania takich budek są tu: http://www.koteria.org.pl/dok/budki_instrukcja.pdf http://www.kocipazur.org/

Można także po prostu udostępnić kotom schronienie, czy to uchylając okienko w piwnicy, czy przygotowując otwór wejściowy w altance.

Kot to nasz sprzymierzeniec, zatroszczmy się o niego teraz, on się troszczy o nas cały rok.

pees

Spodobało Ci się, masz swoje zdanie na ten temat? Skomentuj.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.